5 szkodliwych mitów o świętym Franciszku z Asyżu
Mało która postać historyczna stała się obiektem tak wielu manipulacji i przekłamań. Dlaczego ze stanowczego, surowego i wymagającego świętego Franciszka z Asyżu zrobiono rachitycznego, miałkiego, omdlewającego na myśl o zdeptaniu koniczyny hipisa?
Już Ojciec Święty Pius XI przestrzegał: „W naszych czasach wielu ludzi skażonych zarazą laicyzmu nabrało nawyku odzierania naszych bohaterów z prawdziwego światła i glorii świętości, aby sprowadzić ich do pewnego rodzaju naturalnej wybitności i pustej religijności, chwaląc ich i wysławiając tylko za ich zasługi dla postępu w nauce i sztuce, za ich dzieła filantropijne, za dobro czynione dla ojczyzny i dla rodzaju ludzkiego”.
W imię Prawdy należy więc demaskować tego typu praktyki.
Święty Franciszek nie był poczciwiną
Przedstawiany jako dobroduszny, nieco wycofany i bezkonfliktowy romantyk święty Franciszek w żaden sposób nie przypomina prawdziwego świętego Franciszka – stanowczego, surowego, pełnego werwy i bezkompromisowego odnowiciela Kościoła.
„Błogosławiony Franciszek podczas swoich kazań nigdy nie milczał o wadach ludu, lecz wszystkich publicznie i mężnie ganił. Pan zaś udzielił mu tak wielkiej łaski, że wszyscy, którzy go widzieli i słuchali zawsze budowali się jego słowami i albo nawracali się do Pana albo przeżywali wewnętrznie skruchę” – pisał Johannes Jorgensen.
W swej bezkompromisowej walce ze złem, przede wszystkim tym wewnątrz Kościoła, nie cofał się przed nazywaniem rzeczy po imieniu. Zło nazywał konkretnie, grzech grzechem, a grzesznika grzesznikiem. Nie uchylał się od odpowiedzialności, nie pobłażał grzechom, zamiast tego ostro je karcił, a wobec swych rozmówców zawsze był szczery i wymagający.
O konsekwencjach grzechu mówił pełen ewangelicznego zapału i niezwykle obrazowo: „Gdziekolwiek i w jakikolwiek sposób umarłby człowiek w grzechu śmiertelnym, szatan porywa jego duszę z jego ciała z takim uciskiem i męką, o jakich nikt wiedzieć nie może, o ile tego nie doznał. I tak gubi ciało i duszę w tym krótkim życiu i pójdzie do piekła, gdzie będzie cierpiał męki bez końca” – pisał w liście do wiernych.
Święty Franciszek nie był propagatorem ekologii
Współczesna kultura zrobiła z niego ekologicznego działacza, jednak z całą pewnością święty Franciszek nie przypinałby się do drzewa, które miałoby zostać ścięte, by stać się stołem. Nie był bowiem maniakiem stylu „eko”, nie śpiewał wraz z ptakami, a jego kontemplacja przyrody wynikała tylko i wyłącznie z zachwytu nad Bogiem; Tym, który z miłości do człowieka stworzył świat z niczego.
Wobec tak wielkiego Bożego Dzieła Franciszek nie mógł przejść obojętnie, ale swoje uwielbienie kierował w stronę Najwyższego, nie zaś natury samej w sobie. Błogosławiony Tomasz z Celano pisał o nim: „W każdym tworze podziwiał Mistrza, a wszystkie zdarzenia odnosił do Sprawy. W pięknych rzeczach poznawał Najpiękniejszego”, a święty Pius X uściślił: „Będąc heroldem wielkiego Króla, Franciszek pragnął, aby ludzie żyli zgodnie z ewangeliczną świętością i miłością Krzyża, a nie żeby się przekształcali w przesłodzonych miłośników kwiatków, ptaszków, baranków, rybek czy zajączków. Wykazywał pewnego rodzaju czułą tkliwość względem stworzeń, lecz skłaniała go do tego wyłącznie miłość do Boga, który jest wspólnym początkiem wszystkiego, i w nich kontemplował Bożą dobroć”.
Święty Franciszek nie był pacyfistą
Święty z Asyżu często jest fałszywie przedstawiany jako osoba brzydząca się jakąkolwiek przemocą czy walką. Przez to stał się – niesłusznie – symbolem współczesnych ruchów pacyfistycznych, które powołując się na niego organizują protesty mające na celu rozbrajanie armii, odmowę pełnienia służby wojskowej czy zarzucenie stosowania kary śmierci.
Natomiast pokój świętego Franciszka był pokojem duchowym, możliwym do odnalezienia jedynie w Jezusie Chrystusie; pokój świętego Franciszka to spoczynek w Bogu oraz poddanie się Jego sprawiedliwości. Przekonywał o tym Sługa Boży ksiądz Divo Barsotti twierdzący, że „pokój franciszkański nie jest pokojem, który człowiek znajduje w sobie samym, lecz pokojem, który człowiek znajduje w Bogu, kiedy w pokorze doskonałego oddania się, zawierza się tylko Bogu”.
Święty Franciszek wiedział doskonale, że wojna sprawiedliwa nie stoi w opozycji do miłości, miłosierdzia i pokoju, a chrześcijański etos wręcz domaga się walki o wspólne dobro całego rodzaju ludzkiego, co w czasach świętego reprezentował duch rycerski.
Jedyną walką, której ojciec serafiński stanowczo zabraniał była walka niesprawiedliwa lub spowodowana błahym powodem, natomiast za obowiązek każdego ucznia Chrystusa uważał obronę Kościoła, wiary i ojczyzny.
Święty Franciszek nie był rewolucjonistą
Wbrew popularnemu kłamstwu święty Franciszek nie podważał zastanego przez siebie porządku rzeczy. Nie buntował się przeciwko kościelnej hierarchii, ani tym bardziej nie nakłaniał do tego. Nie głosił rewolucyjnych tez o wyzwoleniu „uciśnionych maluczkich” z rąk ich „krwiożerczych panów”. Nie piętnował „społecznych nierówności”, ani nie podburzał ubogich do buntu.
Święty z Asyżu nie miał obsesji na punkcie ubóstwa ekonomicznego, natomiast cały poświęcił się idei ubóstwa duchowego. Powtarzał ewangeliczną przestrogę przed złym doborem priorytetów, zachęcając przy tym do troski o życie wieczne. Twierdził bowiem, że „bardziej prawo Chrystusa nakazuje nam troskę o zbawienie duszy niż o ciało”.
Biednym wybijał z głów roszczeniowość nakazując znoszenie niedostatku z godnością i cierpliwością, a zaspokojenia wszelkich braków kazał oczekiwać w przyszłym życiu. Dodatkowo surowo zabronił swoim braciom angażować się sprawy ekonomiczne czy społeczne pisząc w regule: „Niech się strzegą bracia i ich ministrowie, aby się nie wtrącali do ich spraw doczesnych”.
Franciszek żywił również ogromny szacunek do własności prywatnej. Choć sam swojej się wyrzekł i taki obowiązek nakładał na swych braci, niejednokrotnie przestrzegał przed próbami zawłaszczenia czyjejś własności. Błogosławiony Tomasz z Celano wspomina napomnienie jakiego Ojciec Serafiński udzielił bratu: „synu, nie wolno zabierać cudzego, a dawanie komuś cudzego nie zyskuje chwały za zasługę, ale karę za grzech”.
Święty Franciszek nie odrzucał kultury
Zrobienie ze świętego Franciszka dziwaka otaczającego się ignorantami czy wręcz głupkami jest skrajną manipulacją, by nie powiedzieć kłamstwem. A jest to jedno z najpopularniejszych przekłamań dotyczących świętego. Jednak i to fałszerstwo zostało obalone przez historyczne źródła.
Owszem, święty z Asyżu cechował się prostotą serca, lecz była to prostota mające swe źródło w Bogu, więc nie ma żadnych powodów lub przesłanek, by mylić ją z zarzucanym Ojcu Serafińskiemu prostactwem, a jego radość nie jest wesołkowatością, jowialnością czy lekkomyślną błazenadą. Nie bez powodu święty Franciszek pisał w swych „Napomnieniach”, że „błogosławiony jest ten zakonnik, który znajduje zadowolenie i radość tylko w najświętszych słowach i dziełach Pana i pociąga przez nie ludzi do miłości Boga w radości i weselu. Biada temu zakonnikowi, który ma upodobanie w słowach płochych i próżnych i przez nie skłania ludzi do śmiechu”.
Wbrew obiegowej opinii nie był na bakier z kulturą wyższą – wręcz przeciwnie. Nakazywał okazywać szacunek teologom i kaznodziejom, a jego zakon, odkąd tylko powstał, edukował i kształcił elity intelektualne ówczesnej epoki, dość wspomnieć nazwiska takie jak Anzelm z Pizy, Jan Duns Szkot, William Ockham czy saksoński książę Jan I.
Na podstawie: Guido Vignelli, Święty Franciszek odkłamany. Obrona Serafickiego ojca przed progresywistycznymi fałszerstwami.
Źródło:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz