05 marca 2017

KAZANIA PASYJNE 2010 - KAZANIE PIERWSZE

Powyższy tytuł nie jest pomyłką :-)
Postanowiłem opublikować kazania pasyjne, które głosiłem w 2010 roku w jednej z kaplic zakonnych naszego miasta.

--------------------------------------------------------------------------------------------------

PIERWSZA NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU
I. Ostatnia Wieczerza


Drodzy bracia i siostry.
1. Kazania Pasyjne w naszej Polskiej tradycji ściśle łączą się z Gorzkimi Żalami, z nabożeństwem, w którym rozważamy Mękę naszego Pana Jezusa Chrystusa.
Gorzkie Żale i Droga Krzyżowa tworzą klimat tego czasu refleksji, zamyślenia.

2. Bo choć Wielki Post to czas, w którym oprócz Męki naszego Pana powinniśmy zatrzymać się także nad tajemnicą naszego Chrztu i nad pokutą, czyli naszym nawróceniem, to jednak w naszej pobożności rozważanie Męki Pańskiej jest wyakcentowane w sposób szczególny.
3. Oczywiście, w rozważaniach tego, co Pan Jezus wycierpiał, nie chodzi o przeżycie maksymalnej liczny wzruszeń, choć i te mogą się pojawić.
Chodzi raczej o podjęcie refleksji nad ogromem miłości Boga do człowieka, do każdego z nas, nad ogromem miłości Boga, która przychodzi do nas, która zstępuje na nas w sposób przez nas niezasłużony, bo jak powie św. Paweł, „wszyscy zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, a dostępują usprawiedliwienia za darmo...”, albo w innym miejscu: „Chrystus umarł za nas, gdy jeszcze byliśmy grzesznikami...

4. Dlatego jednym z ważniejszych owoców naszych rozważań Męki Pańskiej powinna być wielka wdzięczność za to wszystko, co dla nas podjął i wycierpiał nasz Pan Jezus Chrystus. A od wdzięczności do odpowiedzi, do bardzo konkretnej odpowiedzi, nie powinno być już daleko.


* * *

5. Tegoroczne kazania pasyjne chciałbym oprzeć o przekaz Ewangelii św. Jana. Oczywiście będą nawiązania do pozostałych Ewangelistów, jednak główny nurt refleksji będzie podążał za świadectwem Umiłowanego ucznia Pana. Drugim punktem odniesienia będzie skoncentrowanie tych kazań na poszczególnych daniach Triduum Paschalnego: dziś i za tydzień zatrzymamy się nad tym co łączy się z wydarzeniami Wielkiego Czwartku, następne dwa kazania dotyczyć będą Wielkiego Piątku, by poprzez ciszę i milczenie Wielkiej Soboty, skierować się ku jutrzence Wielkiej Nocy.

* * *

6. „Było to przed Świętem Paschy. Jezus wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował. W czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza Iskarioty syna Szymona, aby Go wydać, wiedząc, że Ojciec dał Mu wszystko w ręce oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie, wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany” /J 14/.
Św. Jan w swojej Ewangelii nie umieszcza opisu ustanowienia Eucharystii, tak jak czynią to pozostali Ewangeliści.

Jednak relacja św. Jana pojawia się również w kontekście Ostatniej Wieczerzy. Jezus wstaje właśnie od wieczerzy by umyć nogi uczniom.
I choć spotyka się na początku ze sprzeciwem św. Piotra, umywa wszystkim nogi. I tylko z nim Jezus rozmawia, przekonuje, tylko jemu tłumaczy. Inni przyjmują ten gest w milczeniu, może też w zaskoczeniu... 
W opisach pozostałych Ewangelistów uczniowie otrzymują nakaz, by powtarzać słowa i gesty Jezusa Chrystusa dotyczące Eucharystii. Natomiast tu, u św. Jana, uczniowie otrzymują nakaz, aby powtarzali ten ten gest umywania nóg; choć z dalszych słów Pana wynika, że może chodzić nie tylko o sam gest, ale również o ducha tego gestu, nastawienie z jakim się ten gest wykonuje. Chrystus mówi: „Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy Mnie nazywacie Nauczycielem i Panem i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Sługa nie jest większy od swego pana ani wysłannik od tego, który go posłał. Wiedząc to będziecie błogosławieni, gdy według tego będziecie postępować” / J 14/.
Chrystus, Pan i Nauczyciel przyjmuje postać sługi. Służy człowiekowi. A może trzeba powiedzieć bardziej precyzyjnie: służy zbawieniu człowieka.

7. Chrystus, Syn Boży, służy w sposób bezwzględny Swemu Ojcu, i zarazem służy zbawieniu człowieka.
Zrobi wszystko, żeby człowiek, którego stworzył, którego powołał do istnienia, żeby ten człowiek osiągnął zbawienie.
I jeśli sprawiedliwość oznacza „dać każdemu to, co mu się należy”, to postawa Chrystusa, postawa służby wobec człowieka, jest najwyższym wypełnieniem tej sprawiedliwości: bo skoro Bóg przeznaczył nas do zbawienia, to dzieło zbawcze polega właśnie na dokonaniu od strony Boga wszystkiego, co możliwe, aby człowiek to zbawienie mógł osiągnąć.

* * *

8. Chrystus w czasie ostatniej Wieczerzy pokazuje uczniom, jak mają kształtować się relacje między nimi. Daje im do zrozumienia, że postawa służby, postawa szacunku, miłości i pomocy winna charakteryzować ich wzajemne relacje.
Samo to spotkanie ma niezmiernie podniosły nastrój. Wyrażają go zarówno gesty Jezusa, jak i Jego słowa: słowa skierowane i do uczniów i do Ojca.

9. Jednak ten podniosły nastrój skażony jest od samego początku pewną rysą, z której może jeszcze nie zdają sobie sprawy uczniowie, ale Ewangelista już na początku nas o niej informuje.
Na samym początku opisu Ostatniej Wieczerzy św. Jan pisze: „W czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza Iskarioty syna Szymona, aby Go wydać”. Judasz, choć przebywa razem z pozostałymi uczniami, należy już chyba do innego świata, albo przynajmniej idzie w kierunku tego świata w sposób bardzo zdecydowany.
Czy Jezus umył nogi także Judaszowi? Raczej tak. Judasz wychodzi później.
Co wtedy czuł Jezus? Co wtedy czuł Judasz?
Chrystus w czasie umywania nóg rozmawiał tylko z Piotrem. Z nikim więcej. Nie zamienił też raczej żadnego słowa z Judaszem. Może spojrzał mu w oczy? Może chciał tym spojrzeniem dać mu do zrozumienia, że jeszcze nie wszystko stracone? Podobnie jak w Ogrójcu, kiedy nazywa go przyjacielem? „Przyjacielu, pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego?” Czy to słowo „Przyjacielu” nie był chyba już ostatnim wezwaniem skierowanym do Judasza?
Zobaczmy jak daleko Jezus idzie za Judaszem. Do końca. Ściga go swoim słowem, swoją miłością nawet po tym, jak w Judasza wszedł szatan, kiedy uczeń-zdrajca zjadł podany przez Chrystusa kawałek chleba.

* * *

10. Pascha, czyli Śmierć i Zmartwychwstanie Pana, to szczególny moment objawienia się Boga Miłości.
Bóg-Człowiek, Wcielone Słowo Boga, Jezus Chrystus, na Krzyżu stał się za nas Ofiarą przebłagalną a poprzedniego wieczoru w geście profetycznym ustanawia Obrzęd, w którym wierzący będą mogli do końca świata uczestniczyć w tej Jego Ofierze: ustanawia Eucharystię. W ten sposób Chrystus wydaje się za nasze grzechy i wydaje się całkowicie i bezgranicznie w nasze ręce.
To tak, jakby mówił: oto co dla was uczyniłem – możecie teraz zrobić z tym wszystkim, możecie teraz zrobić ze Mną to, co uznacie za słuszne.
Jeżeli – jak to ktoś powiedział – „granicą miłości jest miłość bez granic”, to z pewnością Ofiara Chrystusa jest niedoścignionym przykładem takiej Miłości bez granic:
Wydał się za nasze grzechy, wydał się w nasze ręce.
Co więcej wydał się w nasze ręce wtedy, gdy – jak napisze św. Paweł – jeszcze byliśmy grzesznikami, czyli uprzedzając nas w miłości; i co więcej: wydał się w nasze ręce z pełną świadomością, że ten jego dar może zostać niezrozumiany, odrzucony, podeptany i zdradzony.

* * *

Co to wszystko dla nas znaczy?

a) Możemy powiedzieć, że w miejscu, w którym pozostali Ewangeliści umieszczają opis ustanowienia Eucharystii, św. Jan ukazuje, w jakim duchu mamy ja przeżywać.
Chodzi przede wszystkim o miłość i zgodę, o miłość i jedność.
To właśnie o jedność dla swoich uczniów prosił Chrystus w Modlitwie skierowanej do Ojca, modlitwie którą wypowiedział po umyciu uczniom nóg: „Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno. (…) Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś” /J 17/. Te słowa odnoszą się przede wszystkim do Apostołów. Ale Chrystus modli się także w naszej intencji: „Nie tylko za nimi [za Apostołami] proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał” /J 17/.
Jedność chrześcijan jest z pewnością i darem i zadaniem. Jest darem, o który modli się nasz Pan, ale jest także zadaniem, w którym mamy współuczestniczyć, jest dziełem, o które mamy zabiegać.
I tutaj musimy się zapytać: jak wyglądają moje relacje z innymi?
Czy – na ile to zależy ode mnie – panuje w tych relacjach zgoda?
Oczywiście nie wszystko zależy od nas. Bywa, że chcielibyśmy zgody, jedności, ale ktoś inny jej nie chce i trwa w uporze. Wtedy prawdopodobnie nie pozostaje nic innego, jak być nieustannie gotowym do zgody i być gotowym niesienia pomocy, wtedy, gdy ta osoba będzie jej potrzebowała.
Może być też tak, że chcielibyśmy zgody, jedności, przebaczenia, ale jest w nas coś, co nas blokuje, co nie pozwala nam w sposób nieprzezwyciężony przebaczyć pojednać; ale ta wola pojednania jest, przynajmniej tli się jakoś. Wtedy należy ponawiać wolę, pragnienie przebaczenia, pojednania i modlić się przede wszystkim o uzdrowienie własnych zranień, uczuć, emocji, modlić się o uzdrowienie pamięci, po to, żeby te przeszkody na drodze do pojednania zniknęły.
Ale gdy ktoś świadomie i dobrowolnie trwa w nieprzebaczeniu, w uporze i nie chce przebaczyć i nic nie robi w tym kierunku, by przebaczyć, gdy całą winę za jakiś konflikt zrzuca wyłącznie na drugą stronę, to trzeba postawić z całą ostrością pytanie: „czy taka osoba może uczestniczyć w sposób pełny w Eucharystii”? Czy uczestnictwo w Eucharystii będzie dla takiej osoby owocne?
Jeśli ktoś nie potrafi przekazać znaku pokoju stojącej obok osobie, a za chwilę wychodzi z ławki, aby przyjąć Komunię św., to czy to czyni w sposób godny, godziwy?
Te pytania trzeba stawiać. Chodzi bowiem o jakość naszych wspólnot, chodzi o owocność naszego życia chrześcijańskiego.

Św. Jan ukazuje w jaki sposób przeżywać Eucharystię, to znaczy w zgodzie i jedności, bo Eucharystia buduje jedność, jest źródłem jedności.
Co to dla nas znaczy?

b) Tam gdzie św. Mateusz, św. Łukasz i św. Marek, opisują słowa i gesty Chrystusa, Umiłowany uczeń Chrystusa ukazuje, jak mamy się przygotowywać do Eucharystii i jak wiązać ją z codziennym życiem:  wskazuje na ducha służby. I warto, myślę, pamiętać o rozróżnieniu, które pojawiło się już wyżej: służyć braciom i służyć zbawieniu braci.
Czasem może nie być różnicy między tymi sformułowaniami. Czasem jednak może być.
Czy Chrystus, który w wielkim pokoju naucza tłumy i przekazuje im Dobrą nowinę, służy braciom? Tak. Czy również służy zbawieniu braci? Również.
A Chrystus, który ostro przeciwstawia się faryzeuszom i piętnuje ich przewrotność, czy służy im? Z ich punktu widzenia – raczej im nie służy. A czy służy ich zbawieniu? Z pewnością.
Jako chrześcijanie jesteśmy wezwani, by służyć najpierw Ojcu, by wypełniać Jego świętą wolę, następnie, aby służyć zbawieniu braci (i służyć braciom).

A tej służby mamy uczyć się od Chrystusa, który jako Pan i Nauczyciel, stał się sługą naszego zbawienia i wydał samego siebie za nas i w nasze ręce.
Co to dla nas znaczy?

c) Św. Jan Ewangelista wyraźnie również pokazuje, jak kruchymi naczyniami jesteśmy, jak mało rozumiemy to, czego dla nas dokonał Chrystus.
Wystarczy przywołać postać Judasza, do którego jeszcze wrócimy za tydzień.
Ale przecież także Piotr jeszcze w czasie Ostatniej wieczerzy niewiele rozumiał z tego, co się działo. Pamiętamy, jak ten pierwszy spośród Apostołów, krótko po sławnym wyznaniu, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Boga żywego, zostaje napiętnowany, że nie myśli o tym co Boże, ale o tym co ludzkie. A w czasie ostatniej wieczerzy znów myli się, licząc zbyt bardzo na swoje siły i zostaje zganiony. Wkrótce zresztą dowie się jak srodze się mylił obiecując, że pójdzie z Jezusem choćby na śmierć.
Później, oczywiście, pójdzie, ale wtedy, świadomy własnej słabości, będzie umocniony Darem z wysoka.
Jak bardzo nam zagraża ta pomyłka, pomyłka liczenia na własne tylko siły?
I jak bardzo musimy czasem zawieść się na tych naszych siłach, jak bardzo musimy zawieść się na nadziei pokładanej we własnych siłach, żeby mogła rozkwitnąć nadzieja pokładana w Panu?

* * *

Drodzy bracia i siostry!
Tajemnica Wielkiego Czwartku, czyli na pierwszym miejscu tajemnica ustanowienia Najświętszej Eucharystii, razem z Tajemnica ustanowienia Sakramentu Kapłaństwa, skupia w sobie jak w soczewce to wszystko co wydarzy się później, czyli w Wielki Piątek, w Wielką Sobotę i w Noc Zmartwychwstania.
To dzięki Eucharystii, dzięki temu powtarzalnemu Obrzędowi, możemy uczestniczyć w Męce Chrystusa, w Jego Agonii, śmierci, zstąpieniu do otchłani i w Zmartwychwstaniu.
Warto o tym pamiętać wtedy, gdy wydaje nam się, że Msza św. jest nudna, a kazanie może bez polotu.
Warto pamiętać o całej tej rzeczywistości wtedy, gdy wydaje się, że dobrze znamy słowa, które kapłan wypowiada i że nic nas już nie może zaskoczyć.
Warto wtedy spojrzeć na Mszę św. jak na witraż. Może ten witraż już dobrze znamy, może patrzyliśmy na niego już setki razy. Ale przecież to nie witraż jest najważniejszy. Najważniejsze jest słońce, które świeci za witrażem, a które sprawia, że to co na witrażu staje się w ogóle widzialne.
Tak samo warto spojrzeć na Mszę św.: gesty są (może) znane, słowa – również, ale i słowa i gesty nabierają sensu, znaczenia dzięki Chrystusowi, który przez Ducha Świętego ożywia te gesty i słowa i sprawia, że maja one moc, w którą On je wyposażył.

Wielki Czwartek: niezgłębiona Tajemnica Miłości uobecniana w prostych gestach i prostych słowach. Tajemnica Miłości Boga i nieskończonych kłopotów z naszej strony, by tę miłość w całej jej pełni przyjąć.
Niech coraz pełniejsze, coraz bardziej świadome uczestnictwo w Eucharystii przepoi nas Duchem Chrystusa, i uchroni od upadku i zdrady.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz