Generalnie politykom nie ufam.
Jeśli jednak miałbym wziąć pod uwagę opinię, czy zdanie jakiegoś polityka, najpierw bym sprawdził, czy jego decyzje są racjonalne, czy też emocjonalne.
Biorąc pod uwagę sprawę domniemanego otrucia podwójnych szpiegów, czy też ostatnie rozdmuchane przez media wydarzenia, wyraźnie widać, kto racjonalnie się nie zachowuje...
Niedawno świętowaliśmy 100-lecie niepodległości Polski.
Pięknie.
Ale już w XIX wieku jakiś dyplomata powiedział o nas, Polakach, że podejmujemy działania pozorne...
Czy nie jest to także dziś - przynajmniej w pewnej mierze - prawdą o nas?
Pięknie, że był Marsz Niepodległości, że wzięli w nim udział przede wszystkim "zwykli" Polacy, którzy chcieli zademonstrować miłość do Ojczyzny, a niekoniecznie wyrażać poparcie lub brak poparcia dla jakichś opcji.
Ale co dziś tak na prawdę znaczy dla kraju NIEPODLEGŁOŚĆ?
Jeśli kraj jest zadłużony, to czy wolno mu być rzeczywiście niepodległym?
Wyrażanie poparcia dla jednej czy drugiej strony konfliktu winno być racjonalne i oparte na rzeczywistej analizie przebiegu wypadków, powinno zakładać bezstronne wysłuchanie (i usłyszenie) obu stron...
Inaczej można - niestety - odnieść wrażenie, że głos w obronie suwerenności jakiegoś kraju jest niesuwerenny, że jest wynikiem zależenia (poprzez długi) od wielkich zwolenników wojny. A przecież wszyscy wiedzą, że ci, co wojnę wywołują, na wojnę nie pójdą...
A jeśli już mowa o wojnie, warto wysłuchać, co ma do powiedzenia jeden z głównych bohaterów filmu Patriota (reż. M. Gibson) - od 16 minuty trwania filmu....
[Zobacz tutaj]