Jakiś czas temu spotkałem się z informacją, że do pewnego momentu w Cesarstwie Rzymskim obowiązywał kalendarz, w którym nowy rok zaczynał się na wiosnę: Marzec był pierwszym miesiącem, a (po wielu przemianach i przesunięciach) luty - ostatnim i dlatego też najkrótszym.
Jest w tym jakaś logika:
- Początek roku - to początek odżywania przyrody po zimowym letargu
- Ostatni miesiąc - to taka zapchajdziura: ma tyle dni, ile zostało, żeby rok kalendarzowy był równy rokowi słonecznemu
- Nazwy niektórych miesięcy - nawet w językach nowożytnych - też wskazują na takie ułożenie roku: uznając, że marzec jest pierwszym miesiącem, siódmym jest wrzesień (ang. september; łacińskie septem - 7), ósmym - październik (october; octo - 8), dziewiątym jest listopad (november; novem - 9), dziesiątym - grudzień (december; decem - 10)
Ciekawe jest to, że także kalendarz żydowski ma początek na wiosnę: czternastego dnia pierwszego miesiąca żydzi w Egipcie obchodzili Paschę, a potem rozpoczął się czas "Wyjścia" (por. Wj 12,6).
A jeżeli chodzi o nasz kalendarz, to bardziej logiczne byłoby, gdyby nasz nowy rok przypadał ok. 21 grudnia, czyli w okolicach przesilenia zimowego...
Odnośnie liczenia czasu i panowania nad nim, przychodzi mi do głowy fragment opisu męczeństwa św. Cypraiana:
"Święty męczennik Cyprian poniósł śmierć dnia 14 września za rządów imperatorów Waleriana i Galiena, podczas gdy w rzeczywistości panował Pan nasz, Jezus Chrystus, któremu cześć i chwała na wieki wieków. Amen"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz